Olek Marek ma zaledwie 11 miesięcy, a już został dotkliwie dotknięty przez los. Cierpi na nowotwór złośliwy nazywany siatkówczakiem. Chorobę zdiagnozowano, gdy chłopiec miał 4,5 miesiąca. Stracił prawe oczko. Jego leczenie można wspomóc przekazując 1 proc. podatku.
Gdy dotyka nas poważna choroba często zadajemy sobie pytanie "dlaczego ja?". Złość wzrasta, gdy cierpi dziecko, które staje dopiero u progu życia. Z podobnymi pytaniami zmierzyli się rodzice 11-miesięcznego Olka, u którego, gdy miał 4,5 miesiąca zdiagnozowano retinoblastomę czyli nowotwór złośliwy nazywany również siatkówczakiem. Magdalenie i Przemysławowi Markom trudno było pogodzić się z chorobą upragnionego synka, ale siłę do walki o jego zdrowie i życie daje malutki Olek.
-Zauważyliśmy niepokojący objaw w jego oku podczas kąpieli, taki biały odblask. Nie wiedzieliśmy co to jest. Człowiek nie ma styczności z takimi chorobami, nie spodziewa się, że może to pojawić się u nas. Wybraliśmy się do pobliskiego okulisty, syn został przebadany i lekarz stwierdziła, że może to być odklejenie siatkówki - mówi Magdalena Marek.
Rodzinie Marków polecono wybrać się do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam postawiono pierwszą diagnozę - nowotwór złośliwy. -Doznaliśmy wtedy szoku - dodaje Przemysław Marek.
Kolejne badania i konsultacje z lekarzami odbierały nadzieję, że to, co rodzice Olka usłyszeli jest pomyłką. Chłopiec przeszedł cykl chemioterapii, po każdym cyklu były kolejne badania, aby sprawdzić jak chemia działa na organizm i guza.
-Po chemii guz macierzysty, który był w siatkówce zwapniał, ale guzy, które były małymi rozsiewami po chemii uaktywniły się. Dla nas to był koniec świata. Mój wymarzony syn, oczko w głowie rodziny... - przedstawia stan synka łamiącym się głosem pan Przemysław. Trudno opanować emocje.
Kolejny cios przyszedł kilka miesięcy później. -Po sześciu cyklach chemii stanęliśmy przed pytaniem co z oczkiem. Tak naprawdę już na nie Olek nie widział, mógł tylko widzieć na przykład światło. Lekarz stwierdził, że siatkówka jest za mocno zniszczona. Stanęliśmy przed decyzją usunięcia oczka - opowiada ojciec chłopca. -To była ciężka decyzja, każdy pewnie zareagowałby inaczej, my zdecydowaliśmy o usunięciu oczka. Lekarz umocnił nas w tej decyzji, mówił, że jest ona dobra - dopowiada.
Ratunkiem mogłoby być leczenie za granicą, ale to koszty przeważające możliwości Marków. Do tego liczył się czas, którego było mało. Operację usunięcia oka przeprowadzono na początku grudnia zeszłego roku. Teraz rodzice z Olkiem są w Krakowie, aby dobrać dziecku wstępną protezę oka.
11-miesięczny chłopiec mimo przeciwności losu jest bardzo wesołym i żywym dzieckiem. Chętnie się bawi, interesuje otaczającym światem, lubi towarzystwo. W chłopca zapatrzona jest jego 5-letnia siostrzyczka Malwina, która mocno przeżywa chorobę braciszka. Siła jaką ma do życia Olek, umacnia jego rodziców w walce o jego zdrowie.
-Olek jest bardzo silnym dzieckiem. Powiem szczerze, że gdyby mnie to dotknęło, nie wiem czy bym sobie poradził z taką siłą leków, jaką syn przyjął, z tyloma nakłuciami - ocenia Przemysław Marek, który rozpromienia się patrząc na syna.
Olka czeka jeszcze długa droga w walce o zdrowie. Wyjazdy, opieka, wiele podporządkowane jest Olkowi. W leczeniu chłopca potrzebne są pieniądze. Rodzina jest pod opieką fundacji. Można ich wspomóc przekazując 1 procent podatku lub darowizną. Markowie mieszkają w Grabi, w gminie Sędziejowice.
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą"
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
Bank BPH S.A.
Nr 15106000760000331000182615 z dopiskiem 25063 Marek Aleksander - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
W przypadku 1 proc. należy zaznaczyć pole "wyrażam zgodę". KRS 0000037904, cel szczegółowy 25063 Marek Aleksander