Prezydent Zduńskiej Woli Piotr Niedźwiecki złożył doniesienie do prokuratury twierdząc, że były senator RP m.in. usiłował zmuszać go do określonych decyzji kadrowych i ograniczał jego suwerenność.
We wtorek prezydent miasta Zduńska Wola zwołał konferencję prasową informując o złożeniu doniesienia do prokuratury na "jedną z prominentnych osób, przedsiębiorcę, byłego senatora RP", który miał pozaprawnie wpływać na jego decyzję. Nazwiska przedsiębiorcy nie chciał na razie ujawniać. Były senator miał m.in. wpływać na decyzje prezydenta odnośnie zmian kadrowych, w tym odwołania wiceprezydenta Jegiera. Według Niedźwieckiego, nie dostosowanie się do tej "prośby" miało skutkować utratą i przez niego stanowiska.
-Zmuszeni byliśmy złożyć zawiadomienie do prokuratury - poinformował prezydent miasta Piotr Niedźwiecki. -W życiu nie przypuszczałbym, że realizując swoje ambicje można doprowadzić do takiego stanu, że prezydent czułby się ubezwłasnowolniony, dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok, mając świadomość, że trzeba bronić samorządności, werdyktu mieszkańców, którzy nam zaufali - wyjaśniał.
-Prezydent musi być suwerenny, musi mieć poczucie, że decyduje samodzielnie, mając na uwadze zaufanie mieszkańców Zduńskiej Woli, a nie wolę jednego człowieka. (...)Nie możemy pozwolić aby jeden człowiek wpływał pozaprawnie na decyzje prezydenta. Zdecydowaliśmy się na ten krok, mając świadomość, że to ma uleczyć Miasto Zduńska Wola, spowodować uzdrowienie sytuacji, bo niestety zabrnęła ona za daleko. Gdybym się nie zdecydował na taki krok byłbym ubezwłasnowolniony. To przemyślana decyzja - mówił też.
Na konferencji obecni byli przedstawiciele każdego z klubów radnych w miejskiej radzie, którzy poparli prezydenta.
Prokurator Krzysztof Ubych, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Sieradzu mówi, że doniesienie wpłynęło 10 kwietnia 2015 roku.
-Doniesienie dotyczy wpływania na czynności urzędowe. Przedmiotowa sprawa jest w fazie czynności sprawdzających i na tym etapie nie mogę udzielić bardziej wiążących odpowiedzi - mówi prokurator Ubych.
-Piotr w ogóle nie wskazywał mi tego typu problemów, gdy rozmawialiśmy ze sobą. Gdy szykował się do takiej konferencji nie dawał mi żadnego sygnału, więc to jest dla mnie zdumiewające. Nie wiem, może miesiąc, półtora minęło od czasu kiedy jeszcze wychwalał mnie publicznie. Chyba na uroczystości w lutym lub marcu, gdzie spotykali się przedsiębiorcy, ludzie kultury, samorządu na podsumowaniu 2014 roku, kolejny raz padły słowa tak ciepłe, że naprawdę czułem się nieswojo, bo nigdy nie oczekiwałem jakiś pochwał. Jeśli cokolwiek czyniłem w tym mieście, to z wewnętrznej potrzeby - mówi biznesmen.