Prokuratura Okręgowa w Sieradzu skierowała do Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi L., lekarzowi zduńskowolskiego szpitala, który był obecny przy porodzie małego Stasia. Dziecko urodziło się martwe.
Akt oskarżenia dotyczy art. 160 § 2 i 3 kk oraz 155 kk w zw.z art.11 § 2 kk tj. narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia innego człowieka oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
-Andrzejowi L. zarzucono, iż od listopada 2012r. do 11.03.2013r. prowadząc ciążę zduńskowolanki i mając z tego tytułu obowiązek opieki nad pacjentką naraził ją na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia z uwagi na to, że nie przekierował jej do ośrodka o wyższym stopniu referencyjności z powodu powikłań przebiegu ciąży, a także nie uwzględnił powikłań u pacjentki przy pierwszym porodzie. Nadto wymieniony nie uwzględnił, że w badaniu USG płodu z dnia 2.03.2013r. obwód brzucha płodu był większy od obwodu głowy, nie wykonał ginekologicznego badania wewnętrznego pacjentki oraz zaniechał wykonania pomiarów miednicy, a także wykonania USG płodu - informuje Józef Mizerski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Zaniechania te spowodowały, że lekarz błędnie ocenił wagę i rozmiar płodu i nie podjął decyzji o cesarskim cięciu. Naraziło to rodzącą kobietę na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w drugim okresie porodu oraz nieumyślnie doprowadził do śmierci dziecka, które zmarło z powodu niedotlenienia w związku z niemożnością opuszczenia przez nie kanału rodnego.
Lekarzowi grozi nawet do 5 lat więzienia. Wkrótce sprawa będzie miała swoją odsłonę w zduńskowolskim sądzie.
-Głównym dowodem w przedmiotowej sprawie jest opinia zespołu biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, którzy stwierdzili jednoznacznie, iż wskazane w zarzucie nieprawidłowości w działaniu lekarza i zaniechania, których się dopuścił obciążają go jednoznacznie jako lekarza prowadzącego ciążę oraz uczestniczącego w ostatnim etapie porodu. Istniejące powikłania oraz problemy w pierwszym porodzie winny skłonić go do podjęcia decyzji o rozwiązanie ciąży w drodze cesarskiego cięcia - podaje wyjaśnienie Mizerski.
Do tragicznego porodu doszło w marcu 2013 roku.