W gminie Zduńska Wola jest ich wiele, a w powiecie jeszcze więcej. Strażacy ochotnicy działają prężnie dla swojej lokalnej społeczności, nierzadko pomagają w akcjach zawodowym strażakom. Kilka jednostek OSP w gminie Zduńska Wola odwiedzimy, aby sprawdzić jak się mają. Cykl rozpoczynamy od wizyty w OSP Zborowskie.
Zborowskie to niewielka miejscowość, ale malownicza, wręcz sielankowa. Lasy, pola, cisza, spokój, ma to swój urok. Siedzibę tutejszej jednostki nie jest trudno znaleźć. To nieduży budynek, ale robi dobre wrażenie. Wygląda jak nowy, ale jak się później dowiadujemy jego część ma już swoje długie lata. OSP Zborowskie jest najstarszą jednostką w gminie Zduńska Wola, na dowód tego, jej prezes Wojciech Michalski pokazuje kronikę. Rok powstania OSP, czyli 1923 dumnie wisi też na budynku.
- To mój dziadek - pokazuje na młodego mężczyznę na czarno-białej fotografii Wojciech Michalski. Na kolejnych zdjęciach wklejonych w kronikę wskazuje na budynek straży z 1942 roku. Ten sam został odnowiony i obecnie wygląda zupełnie inaczej. Kilka lat temu, m.in. z pomocą zaprzyjaźnionych strażaków ochotników, którzy z zawodu są murarzami wybudowano garaż na dwa wozy ratowniczo gaśnicze.
Ponowne narodziny OSP Zborowskie
Życie tutejszej jednostki OSP kilka lat temu było spowolnione, opierało się ono na organizacji zawodów, spotkań sprawozdawczych. Gdy Wojciech Michalski, obecny prezes OSP, wrócił do Zborowskich wróciło też życie w strażnicy, pojawiła się młodzież.
- Z młodzieżą pojechaliśmy na zawody, nikt nie wierzył, że możemy je wygrać. Powiedziałem im, że ludzie są ulepieni z tej samej gliny co my, nie są lepsi, ani gorsi. Co najwyżej są lepiej technicznie wyszkoleni, albo gorzej. My byliśmy gorzej - opowiada Michalski. - Podglądaliśmy tych lepszych, obserwowaliśmy i zaczęliśmy osiągać sukcesy. Stworzyła się duża grupa ludzi, przede wszystkim młodych.
Małymi krokami przychodziły kolejne sukcesy. OSP Zborowskie zostało włączone do Krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, później kupiono, dzięki też pomocy sponsorów, najpierw jeden, potem drugi wóz ratowniczo-gaśniczy, pojawiały się wysokie wyniki na zawodach sportowo-pożarniczych. W tym roku OSP Zborowskie zajęło pierwsze miejsce.
Młodzież rządzi
Jak przyznaje prezes to młodzież przejęła główną rolę w życiu tej jednostki. Oni dbają o budynek, spotykają się tu, spędzają wakacje, mogą robić dla siebie dyskoteki i imprezy, z czego chętnie korzystają. Dorośli mają do nich zaufanie, choć czuwają, aby było tak jak należy.
- Jest potrzebna dyscyplina, ale nie jest tak, że mówię baczność, czy spocznij. Kiedy trzeba ćwiczyć to, to robimy, ale są chwile kiedy młodzież jej rozkojarzona, ma kiepski dzień. Trzeba z nimi wtedy pożartować, pogadać, zrobić coś, aby na drugi dzień przyszli chętnie, ale zauważyli też, że dzień wcześniej coś stracili i muszą to nadrobić - mówi Wojciech Michalski. - Młodzież ma tutaj salę do dyspozycji, miejsce na ognisko, boisko do gry w siatkówki plażowej i piłkę nożną.
Z pokolenia na pokolenie i pies
Wojciech Michalski i jego rodzina jest przykładem tego, że pasję do straży pożarnej dziedziczy się z pokolenia na pokolenie. Strażakiem ochotnikiem był jego dziadek, ojciec, jest nim on, a teraz nawet jego córka.
- Strażakiem się nie zostaje, strażakiem się jest, tym bardziej ochotnikiem. Za chwilę może mnie nie być, bo zawyje syrena i wtedy zostawia się wszystko i biegniemy. Córkę też tym zaraziłem. Zrobiła kurs szeregowych, dowódców drużyn, kwalifikowaną pierwszą pomoc - dodaje druh Michalski.
Jeszcze jeden członek rodziny Wojciecha Michalskiego został włączony w strażackie życie… czworonożna Tosia. To czarny, roczny labrador, którego domownicy szkolą na psa tropiącego i ratownika. Tosia już wiele umie, jej pokaz można było zobaczyć choćby podczas tegorocznych obchodów Powiatowego Dnia Strażaka, których gospodarzem było Zborowskie. Gdy pies przejdzie wszelkie szkolenia, będzie jedynym takim w naszym powiecie.
Papierologia największą zmorą
Największą trudnością dla OSP jest papierologia. Trzeba prowadzić wiele dokumentacji m.in. rozliczanie się z ZUS, ale w tym pomaga wynajęta księgowa. Inna sprawą są dotacje.
- Jeżeli mamy dotację z Krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego musimy się określi co kupujemy. Jeżeli jest to coś za dwa tysiące złotych, a udało nam się kupić za mniej, to różnicę musimy oddać. A jeśli kupimy coś drożej niż było zaplanowane musimy dołożyć z własnej kieszeni. Przy oszczędności nie da się zrobić tak, aby kupić coś więcej - wyjaśnia Wojciech Michalski.
Mimo wszystko druhowie nie narzekają i działają pełną parą dla siebie i swojej lokalnej społeczności, aby jednostka nie zniknęła ze Zborowskich. Bo jak mówi Wojciech Michalski działanie w straży to pasja.
Największą akcją w jakiej uczestniczyli druhowie ze Zborowskich to gaszenie ognia składowiska śmieci przy ul. Ceramicznej w Zduńskiej Woli. OSP Zborowskie i jednostka z Szadku przez tydzień gasiła tlący się tam ogień. Zborowskie pomagało też wypompowywać wodę z podtopionych w tym roku domów przy ul. Paprockiej w Zduńskiej Woli.
