Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli uznał proboszcza parafii w Szadku winnym kradzieży aparatu fotograficznego łódzkim filmowcom. W poniedziałek zapadł wyrok w tej sprawie.
Sąd skazał księdza Macieja K. na zapłacenie grzywny w wysokości ponad 2,2 tys. zł, naprawienie szkody (czyli zapłacenie na rzecz fundacji Se-ma-for 1292 zł, a poszkodowanemu filmowcowi 241 zł), a także pokrycie kosztów sądowych.
-Świadkowie nie mieli żadnego powodu, interesu w tym, żeby bezpodstawnie księdza pomawiać o niedokonane przestępstwo, natomiast zarzuty podniesione przez obronę nie wykazały, że było inaczej.(…) Stopień społecznej szkodliwości tego czynu jest znaczny. Zdaniem sądu sprawstwo i winę udowodniono - uzasadniała wyrok sędzia Anna Wojciechowska-Chorbińska.
Obrona księdza próbowała udowodnić, że do kradzieży w ogóle nie doszło. Przedstawiono m.in. trzech świadków, którzy notabene byli w bliskim kontakcie z oskarżonym. Jak mówiła sędzia, świadkowie relacjonowali, że widzieli np., że filmowcy aparat fotograficzny chowali do swojego samochodu. Dla sądu ich zeznania z różnych względów były jednak mało wiarygodne.
Z wyroku nie jest do końca zadowolony jeden z poszkodowanych filmowców. -Dla mnie to za mała rekompensata. Cieszę się, że to się skończyło, jestem rozczarowany długością procesu - mówił.
Wyrok nie jest prawomocny i każda ze stron ma prawo do odwołania się. Poszkodowany filmowiec nie zamierza tego robić. Podczas ogłoszenia wyroku na sali nie był obecny ani oskarżony ksiądz, ani jego obrońca.
Przypomnijmy - do kradzieży doszło 11 maja 2014 roku. Filmowcy z łódzkiego Se-ma-fora filmowali kościoła pw. WNMP i św. Jakuba Apostoła w Szadku do filmu edukacyjnego dla dzieci. Gdy praca miała się ku końcowi, pozostawiony przy samochodzie aparat zabrał ksiądz i ukrył się na plebani. Aparatu do tej pory nie odnaleziono.