Pasjonaci historii i archeolodzy pojawili się w lesie w Górach Prusinowskich (gmina Szadek) w poszukiwaniu śladów po samolocie, który rozbił się tu w latach wojny światowej.
Grupa pasjonatów z przedstawicielami Towarzystwa Przyjaciół Zduńskiej Woli poszukiwania prowadzi w miejscu nazywanym przez tubylców "Lotników". To tu pod koniec lat 30. ubiegłego wieku rozbił się wojskowy samolot. Zginęło dwóch pilotów, którzy najpierw tu mieli swoją mogiłę, a później przeniesiono ich na cmentarz w Zadzimiu.
- Mamy już pewne domysły, ale chcielibyśmy potwierdzić je w badaniach historycznych. Kropka nad "i" będzie postawiona wtedy, gdy po tych badaniach terenowych pojedzie się do Zadzimia na cmentarz. Tam jest pochowanych dwóch lotników, którzy tutaj zginęli. Mam tego dokładną relację. Jeden z tych lotników, najprawdopodobniej obserwator, był w kabinie (…), natomiast drugi z lotników, najprawdopodobniej pilot, leżał obok zwęglony, a przy nim jeszcze pistolet - mówi Jan Pietrzak, sieradzki regionalista.
Wiedza ta pochodzi od świadka zdarzenia, który wtedy był małym chłopcem i niedaleko pasł krowy.
- Samolot wylądował na młodym lesie, spłonął na powierzchni, więc to nie jest takie typowe pobojowisko, gdzie samolot wbija się w ziemię, wybucha i rozpada się we wszystkie strony. Wyznaczyliśmy pole pomiarowe, zaczynamy od zrobienia mapy elektromagnetycznej przy pomocy mocno zaawansowanego wykrywacza metali z rejestracją danych, w następnym etapie wygenerujemy w komputerze mapę, na której będziemy widzieć miejsca gdzie jest największe skupisko elementów metalowych - przedstawia etap prac archeolog Adam Golański. Następne są poszukiwania w ziemi, jako że samolot nie wbił się w ziemię, nie trzeba szukać głęboko.
Fragmenty już znaleziono, także portfel jednego z lotników, w którym był ryngraf z Matką Boską z datą 1938 roku.
- Elementy będą opisane, zadokumentowane, po prostu opracowane. Do tego właśnie dążymy, aby ono w finale doprowadziło nas do zidentyfikowania konkretnego modelu samolotu - dodaje Golański.