W zduńskowolskim Sądzie Rejonowym ruszył w czwartek proces ginekologa, który jest oskarżony przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci Stasia Kunerta i narażenie życia jego matki.
Proces dotyczy głośnej sprawy tragicznego porodu Stasia Kunerta w zduńskowolskim szpitalu. Oskarżony w sprawie jest ginekolog Andrzej L.
-Prowadząc poród tej pacjentki w szczególności nie uwzględnił powikłań porodowych pacjentki przy pierwszym porodzie oraz tego, że w prowadzonej ciąży pokrzywdzona miała nieprawidłowe wyniki badań poziomu glukozy oraz nieprawidłowe wyniki krzywej cukrowej. Nie uwzględnił, że w badaniu USG płodu z 2 marca 2013 roku obwód brzucha płodu był większy od obwodu głowy, nie wykonał ginekologicznego badania wewnętrznego tej pacjentki, nie wykonał pomiaru jej miednicy oraz badania USG płodu, co spowodowało, że błędnie ocenił masę i rozmiar płodu i nie podjął decyzji o cesarskim cięciu, przez co w drugim okresie porodu nieumyślnie naraził rodzącą na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnie doprowadził do śmierci dziecka, które zmarło w wyniku niedotlenienia w czasie drugiego okresu porodu w związku z niemożnością opuszczenia kanału rodnego - to część aktu oskarżenia, które przedstawiła prokurator Agnieszka Mikołajczyk.
Lekarz nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Podczas czwartkowej rozprawy nie chciał też składać wyjaśnień i zdecydował, że będzie odpowiadał tylko na pytania swoich obrońców. Zeznania złożyła m.in. Kamila Kunert, która opowiedziała o przebiegu ciąży, a także o tragicznym porodzie. Wspomnienie wywołało wiele emocji i łzy. Kobieta mówiła też o powikłaniach przy pierwszym porodzie córki, gdy dziecko również miało problem z przyjściem na świat, dlatego obawiała się kolejnego porodu i zastanawiała nad cesarskim cięciem. Lekarz, jak zeznawała, miał ją uspokajać, że wszystko będzie dobrze, a cesarka niesie za sobą różne zagrożenia. Lekarz miał też zapewniać, że dziecko może ważyć maksymalnie 3,8 kg. Podczas porodu okazało się, że Staś ważył prawie 5,5 kg.
-Gdy urodziła się główka, natychmiast usłyszałam od położnej słowa, że nie może wyciągnąć Stasia, "co się dzieje doktorze?" (…). Nastał straszny chaos i ogólna panika, w tym także moja - zeznawała Kamila Kunert, której głos coraz mocniej się łamał spowodowany przykrymi wspomnieniami. -Mam do siebie pretensje, że tak bezgranicznie ufałam lekarzowi - przyznawała.
-Mój klient jest lekarzem z ogromnym doświadczeniem zawodowym i już samo to doświadczenie zawodowe i jego dotychczasowy profesjonalizm, a powiem tylko tyle, że historia kariery zawodowej mojego klienta to przeszło tysiąc odebranych porodów i nigdy takie sytuacje nie miały miejsca, myślę, że daje nam rękojmie co do tego, że część twierdzeń oskarżenia dotyczących właśnie jakichś niestaranności w prowadzeniu tej ciąży, nie polega na prawdzie i myślę, że wykażemy to przed sądem - mówi adwokat oskarżonego Piotr Kaszewiak. -Natomiast kwestie związane z organizacją i konkretnie stosowanie się też pani pokrzywdzonej do zaleceń lekarskich, korzystnie z pomocy wielu różnych lekarzy naraz, myślę że to one wszystkie złożyły się na tę tragedię, która miała miejsce w tej sprawie, ale to już wykaże postępowanie - dodaje.