O wymaganiach gwiazd sceny krążą już legendy. Podgrzewane sceny, woda mineralna z drugiego końca świata, a czy w Zduńskiej Woli organizatorzy koncertów i imprez plenerowych też musieli się zmierzyć z gwiazdorskimi zachciankami?
-Na szczęście do tej pory do Zduńskiej Woli zapraszaliśmy gwizdy, z którymi nie mieliśmy większych problemów. Oczywiście niektóre rzeczy nas zaskakiwały, zwłaszcza na przestrzeni ostatniej dekady. Najbardziej zaskoczyło nas wymaganie ręczników frotte w określonym kolorze - mówi Joanna Sychniak-Paterek, która w Miejskim Domu Kultury zajmuje się organizacją imprez.
Wymagania artystów są określane w kontrakcie, zazwyczaj największe dotyczą sprzętu nagłaśniającego. Muzycy czasami z góry określają z jaką firmą należy współpracować. Są też wymagania dotyczące zaopatrzenia garderoby. Artyści życzą sobie np. dostępu do świeżych owoców, lodu, kawy, herbaty, mleka, wody mineralnej konkretnej marki, a także 100 proc. soków.
-Taką modną w ostatnim czasie zachcianką jest tzw. zimna płyta. Nie ma wyszczególnionego co ma się na niej znaleźć, więc my po prostu serwujemy wtedy sery, warzywa, dokładamy owoce, wędlinę - dodaje Joanna Sychniak-Paterek.
Jedna z gwiazd zażyczyła sobie kanapek, ale imprezy plenerowe mają to do siebie, że są pełne niespodzianek. Kanapki zainteresowały...mrówki, dlatego organizatorzy starają się przekąski podawać na bieżąco. Artyści w przypadku temperatury poniżej 20 stopni Celsjusza wymagają ogrzewania namiotu, zdarzyło się, że ktoś zażyczył sobie też wykładziny.
-Ciekawostką był też miód, który musiał się pojawić w garderobie. Nie było określone jaki miał on być, ale sobie poradziliśmy. Zdarzają się też oliwki i alkohole. Pamiętam jeden zespół disco-polo, który występował kilka lat temu, który podał nam nazwę takiego alkoholu, którego nie mogliśmy znaleźć w naszych sklepach. Udało się dopiero gdzieś na stacji benzynowej. To było dawno temu, staramy się teraz, aby alkohole były z umów eliminowane. Już ich nie akceptujemy - wyjaśnia.
W Zduńskiej Woli wystąpił też zespół, który prosił o wino, ale nie dla siebie, ale by częstować publiczność. W tym roku jedna z artystek chciała ciepły posiłek, ale wybrany z karty restauracyjnej, a nie zaplanowanego przez organizatorów. Zdarza się, że artyści mimo wymagań co do posiłku, szybko z niego rezygnują, gdy poczują zapach grillowanych kiełbasek i kaszanki w kąciku organizatorów.