Liczna grupa zduńskowolan pojawiła się na styczniowych obradach miasta, aby głośno i publicznie przypomnieć o danych im obietnicach remontu dróg.
W imieniu mieszkańców Wilczej i Topolowej w Zduńskiej Woli wystąpił Antoni Kazek, który chciał się dowiedzieć czy na kontynuację przebudowy ich drogi zapisano pieniądze w nowym budżecie. Tę sprawę już poruszaliśmy - przypomnijmy, że przebudowę rozpoczęto w 2014 roku, ale później prace zaniechano.
-Naszym celem nie było skonfliktowanie mieszkańców, chcieliśmy zwrócić uwagę prezydentowi, jak i radzie, na to by być może więcej czasu poświęcać sprawą drobniejszym, nie tylko tym największym inwestycjom dla miasta typu ratusz czy planowany park - mówił Antoni Kazek, który wnioskował o przeprowadzenie konsultacji społecznych, aby to zduńskowolanie wskazali, co jest dla niech ważne.
-Chcielibyśmy, aby miasto podejmując budżet wzięło pod uwagę to, czego oczekują mieszkańcy. My bardzo się niepokoimy sytuacją, która ma miejsce, bo bardzo duże pieniądze, i miejskie i nasze, rodzinne, przeznacza się na wychowanie dzieci, które wraz z ukończeniem szkoły opuszczają miasto. Wynika to z tego, że nie ma dróg, nie ma pracy, nie ma warunków do tego, aby to miasto zatrzymywało młodych ludzi - dopowiadała Anna Szulc.
Mieszkańcy mają też propozycję współpracy w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego:
Podczas sesji budżetowej na cel przebudowy Wilczej i Topolowej przesunięto 630 tys. zł, to niewiele, bo całość prac opiewa na 3,7 mln zł. Prezydent jest jednak pewny, że w tym roku uda się znaleźć pieniądze.
-Znajdziemy w budżecie Miasta Zduńska Wola 3,7 mln zł w roku 2016, bo przypomnijmy, że jest to pierwsza uchwała budżetowa, która podlega nowelizacji. Do końca marca rozliczymy zadania inwestycyjne roku 2015 i będziemy kontynuowali ten, jakże oczekiwany remont - mówi prezydent Zduńskiej Woli Piotr Niedźwiecki.
Podczas piątkowych obrad wystąpił też Marcin Bruzik walczący o remont ul. Podmiejskiej i Robert Szydłowski, właściciel piekarni "Anna", podkreślając, że od kilkunastu lat prosi o remont ul. Orlej i Strzeleckiej. Bez dobrego dojazdu straci kontrahentów, a w konsekwencji zmuszony będzie zamknąć biznes, a kilkunastu pracowników straci zatrudnienie.