Na nierówne chodniki i problemy z wjazdem na podwórka skarżyli się ostatnio mieszkańcy właśnie remontowanej ul. Świerkowej. Sprawę tłumaczy Piotr Pacelt, naczelnik ds. dróg zduńskowolskiego starostwa.
Piotr Pacelt, naczelnik wydziału zajmującym się drogami w starostwie powiatowym, tłumaczy że różnice poziomów pomiędzy chodnikami a wjazdem do podwórek są nie do uniknięcia, ponieważ podwórka znajdują się na różnych wysokościach.
- Musimy uwzględnić też to, że trzeba uzyskać odpowiednie spadki, są wpusty uliczne, musi być odwodniona jezdnia i chodniki. Nie ma takiej możliwości, żaden zarządca drogi, również urząd miasta nie prowadzi inwestycji w ten sposób, że reguluje poziom chodnika do podwórek. Tym bardziej na ul. Świerkowej jest to niemożliwe, natomiast to nie znaczy, że wjazdy mają być ze skarpami, z krawędziami lub wykonane tak, że wjazd będzie utrudniony. Oczywiście wjazd będziemy pochylać, w każdym przypadku rozmawiamy z mieszkańcami i jest ta wysokość ustalana - tłumaczy Pacelt.
Mieszkańcy zwracali też uwagę, że chodnik nie ma standardowej szerokości, mimo że są chęci sprzedania terenu do jego poszerzenia.
-Mieszkańcy są chętni, ale nie wszyscy, bo już mamy jedną odmowę na piśmie. Po drugie, wykupienie części gruntu pod poszerzenie chodnika jest możliwe, ale taki podział może być zatwierdzony tylko wtedy, kiedy jest zgodny z planem przestrzennego zagospodarowania. Natomiast w istniejącym planie są pewne ograniczenia, co do szerokości pasa drogowego i może się okazać, że taki podział w ogóle może nie być możliwy do zatwierdzenia. Jeżeli będzie to możliwe fizycznie to będziemy próbowali to zrobić, jeżeli pod względem prawnym będzie to niemożliwe lub utrudniono, to albo będzie potrzebna zmiana planu miejscowego, albo podjecie innych kroków - wyjaśnia Piotr Pacelt. To może spowodować dodatkowe koszty.
Obawy mieszkańców, co do podtopień ich posesji okazuję się jednak słuszne. - Obawy o podtopienia są słuszne w takim zakresie w jakim nie zostały wykonane przyłącza do kanalizacji deszczowych do każdej nieruchomości. Apelowaliśmy o to, aby każda z nieruchomości była odwadniana odrębnie. Usłyszeliśmy, że nie ma takiej możliwości, zrobiono kilkanaście przyłączy na kilkadziesiąt domów. Jeśli ta woda będzie płynęła z głębi nieruchomości, zza zabudowań to jest bardzo duże prawdopodobieństwo podtopienia - mówi Piotr Pacelt.
Termin prac ma być dotrzymany.