Kino "Tkacz" i "Hel" pozostaje w żywej pamięci zduńskowolan. Czasy kinowej Zduńskiej Woli wspomina Romuald Krystyniak, który przez lata kierował kinami, a później prowadził wraz z żoną.
Wkrótce zduńskowolanie będą mogli chodzić do kina w swoim mieście, ale kultura kina Zduńskiej Woli nie jest obca. Przez lata działały tu kina i póki kasety video nie zyskały większej popularności, kinowe sale pękały w szwach.
Małżeństwo Krytyniaków zajęło się prowadzeniem kin w Zduńskiej Woli na początku lat 80. ubiegłego wieku. Były to kina "Hel", "Tkacz", a później pojawiło się kino ruchome, które wędrowało po okolicy i cieszyło się ogromną popularnością.
- W tym okresie czasu kino było na bardzo wysokim poziomie jeżeli chodzi o rozpowszechnianie filmów. Rocznie wyświetlaliśmy 150 filmów, jak na tamte czasy to bardzo dużo - mówi Romuald Krystyniak. Każde z kin miało inny charakter. W "Tkaczu" dodatkowo prowadzony był Dyskusyjny Klub Filmowy. Działała również Filmoteka, w której szkoły czy instytucje mogły wypożyczyć filmy.
Dwa kina funkcjonowały obok siebie, ale nie konkurowały, dzięki dobremu rozplanowaniu repertuaru. - W "Tkaczu" większość filmów była przeznaczona dla szkół - lektury szkolne. W "Helu" było podobnie, ale w mniejszym zakresie. Z usług kina korzystały również zakłady pracy. Rok od 1981 do 1987 - 88 roku to okres dla kin, gdzie nie mieliśmy problemów z frekwencją. Sprowadzaliśmy wysokiej klasy filmy, też z Zachodu - wspomina Krystyniak.
W kinie wprowadzono także "Dni filmu polskiego", co w okręgu łódzkim było cenione. Dwie kinowe sale mieściły w sumie 600 osób. Na premiery też nie trzeba było długo czekać
Lata 90. to już jednak powolny schyłek kina w Zduńskiej Woli. Jak grzyby po deszczu pojawiały się wypożyczalnie kaset video i ludzie woleli oglądać filmy w zaciszu domowym.
Zmieniały się czasy i technika, ale również kina w Zduńskiej Woli próbowały nadążyć za tym. Krystyniak wspomina, że gdy przejął kino filmy były wyświetlane w dwóch systemach - z projektora i taśm video, dzięki czemu Zduńska Wola była jednym z czterech miast w Polsce o tak innowacyjnej technice. Z czasem do kina zapukała też gastronomia.
- Gastronomia nie była w poczekalni, ale w sali kinowej, przez co wszyscy się dziwili i zjeżdżali z całego kraju, aby to zobaczyć. Pochłonęło to dużo moich środków, bo musiałem zabezpieczyć ściany środkami przeciwpalnymi i cały wystrój. Pochył widowni pozostał, ale barek musieliśmy trochę podnieść, aby było równo - wspomina Romuald Krystyniak.
Kina padały, ale kino "Hel" z 70 miejscami w Zduńskiej Woli cieszyło się nadal zainteresowaniem. Kafejka dawała możliwość kupna piwa przez dorosłego, ale o zezwolenia nie było łatwo, bo w bliskiej odległości znajdowała się choćby przychodnia. Znalazł się i na to sposób, codzienne pozwolenia na konkretne imprezy, a na to pomysłów nie brakowało. W kinie był organizowane nawet dyskoteki, a nawet wybory Miss Zduńskiej Woli i Mistera! Tu też odbywały się koncerty takich gwiazd jak Czerwono-Czarni, Czerwone Gitary, a nawet Vondraćkowa.
A jakie są wasze wspomnienia związane z kinem w Zduńskiej Woli?