5 czerwca był wyjątkowy dla drużyny Rugby Deaf Wejherowo, którego menadżerem i opiekunem jest zduńskowolanka Joanna Hendrysiak. Jest to drużyna złożona z młodych niesłyszących rugbystów, którzy łamią stereotyp, iż nie w pełni sprawni ludzie nie mogą się imać trudnych i wymagających sportów, a takim na pewno jest rugby.
Dzięki wsparciu firm, osób prywatnych oraz zawodników Arki Rumia oraz Arki Gdynia udało się spełnić marzenie zawodników na wyjazd i czynny udział w Międzynarodowym Turnieju Rugby "Flanders Open Rugby" w Belgijskim Dendermonde. 46 startujących drużyn z całej Europy i ostatecznie 21 miejsce Rugby Deaf Wejherowo można zaliczyć do naprawdę dużego sukcesu.
Wygrany mecz z drużyną Mill Hill Belgia z Belgii 25 : 5 pokazał potencjał polskiej drużyny. Kolejny to przegrany z Pays de Meaux z Francji 10 : 20 przy wyrównanej walce i przewadze doświadczenia przeciwników. Nieocenionym wsparciem okazała się stała obecność Dariusza Komisarczuka, legendy polskiego rugby, obecnie asystenta trenera Polskiej Reprezentacji w rugby, oraz byłego zawodnika wielokrotnego Mistrza Polski Arki Gdynia. Głównym trenerem Deaf Rugby jest Marek Skindel, zawodnik również związany z Arką Gdynia. Jest to jednocześnie osoba która pokazała niesłyszącym młodym ludziom jak wygląda rugby i to ona dzięki wsparciu zduńskowolanki Joanny Hendrysiak zaangażowała ich w treningi.
Wartym a wręcz koniecznym zaznaczenia jest tutaj fakt, iż zespół z Wejherowa stawał w szranki i walczył jak równy z równym z drużynami "pełnosprawnych zawodników", Świadczy to o niesamowitym zaangażowaniu i wierze we własne siły niesłyszących sportowców. Pokazują oni, że dysfunkcja ciała nie jest tutaj żadną przeszkodą, a jest wręcz motywacją, by pokazać innym, że można otwarcie wejść w świat ludzi słyszących bez żadnych kompleksów.
Jak podkreśla Joanna, że niemożność posługiwania się językiem mówionym, polskim czy angielskim nie był tutaj żadną przeszkodą by bardzo mile spędzić czas wśród międzynarodowych ekip. Sami zawodnicy obcych drużyn wspierali i dopingowali drużynę z Wejherowa, a po zmaganiach turniejowych wychodzili z inicjatywą próbując nawiązać kontakt poprzez proste znaki i gesty. Jak widać społeczność rugby nie zna granic i nikogo nie wyklucza.
O drużynie z Wejherowa robi się coraz głośniej, nawet w Ogólnopolskich mediach, co pokazuje, że sport i rugby, które jest w Polsce niszowe, uprawiane przez osoby niepełnosprawne, ma swoją wagę i potrafi interesować. Nie ma tutaj udawania i pokazuje jednocześnie, że wbrew stereotypom, rugby jest dla wszystkich. Wystarczy posiadać serce i ducha walki.
Zobacz też: Jastrzębie Deaf Rugby Wejherowo na czele ze zduńskowolanką