Prezydent Zduńskiej Woli Piotr Niedźwiecki złożył doniesienie do prokuratury twierdząc, że znany zduńskowolski przedsiębiorca m.in. usiłował zmuszać go do określonych decyzji kadrowych i ograniczał jego suwerenność. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli tę decyzję podtrzymał.
O złożeniu doniesienia do prokuratury na "jedną z prominentnych osób, przedsiębiorcę, byłego senatora RP", który miał pozaprawnie wpływać na jego decyzję dowiedzieliśmy się w kwietniu br. Nazwiska przedsiębiorcy prezydent wtedy nie chciał ujawniać, choć było ono oczywiste. Były senator miał m.in. wpływać na decyzje prezydenta odnośnie zmian kadrowych, w tym odwołania wiceprezydenta Jegiera. Według Niedźwieckiego, nie dostosowanie się do tej "prośby" miało skutkować utratą i przez niego stanowiska.
Prokuratura przeprowadziła postępowanie sprawdzające, które miało ustalić czy wypowiedzi przedsiębiorcy można traktować jako groźby. Przesłuchany został prezydent Piotr Niedźwiecki oraz wiceprezydent Paweł Jegier, a także inni pracownicy magistratu. Zgromadzono też dokumentację m.in. e-maile.
-Z analizy tych dokumentów nie można było się dopatrzyć groźby. Oczywiście były prowadzone pewne rozmowy, które oceniały pewne zamierzenia w sposób negatywny, jednakże w żadnym wypadku nie można było traktować tych wypowiedzi jako groźby karalne- tłumaczył w maju rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu Józef Mizerski.
Decyzję prokuratury podtrzymał zduńskowolski sąd. Jej uzasadnienie ma być gotowe w przyszłym tygodniu.