6 kwietnia pani Regina Matusiak skończyła sto lat. Prezydenta miasta, przedstawicieli ZUS i Urzędu Stanu Cywilnego gościła 8 kwietnia.
Pani Regina urodziła się 6 kwietnia 1914 r. w Gruszczycach koło Sieradza. Życie jubilatki przypomina jej córka Krystyna Kapnik:"Gdy miała 7 lat osierociła ją matka. Ojciec zarabiał na utrzymanie rodziny pracując poza domem, więc wychowywała się pod okiem babci w wielodzietnej rodzinie swojego wujka. Mając kilkanaście lat, za namową kuzynów wyruszyła do Łodzi w poszukiwaniu lepszego życie. Tu, pomimo panującego bezrobocia, znalazła sposób na godniejszy byt. Zakupione od podłódzkich rolników produkty spożywcze sprzedawała sąsiadom, zarabiając w ten sposób na swoje utrzymanie.
Tutaj zastała ją II wojna światowa. Jako młoda kobieta dostała nakaz pracy w rodzinie niemieckiego urzędnika. Korzystając z dostępu do obfitych zapasów żywności gospodarzy z narażeniem życia pomagała głodującym, osieroconym polskim dzieciom i ukrywającej się Żydówce. Pod koniec 1944 r. z powodu represji i zagrożenia wywozem do Rzeszy ratowała się ucieczką z miasta. Przybyła do Zduńskiej Woli do swojej ciotki. Tutaj doczekała końca wojny.
25 czerwca 1946 r. znalazła pracę jako pracownik magazynowy w "Pończoszce", jak kiedyś nazywano "Wolę". Pracowała przy ul. Szpitalnej i przy ul. Świerczewskiego (obecnie ul. Królewska), a potem aż do 1974 r., czyli do emerytury, przy ul. Długiej. W 1949 r. wyszła za mąż za Józefa. W latach pięćdziesiątych urodziły się dzieci-córka i syn. Małżonkowie doczekali się 2 wnuków i 2 wnuczek. Byli szczęśliwym małżeństwem.
Józef zmarł w 1990 r. Regina Matusiak doczekała się również 2 prawnuczek i 4 prawnuków. Będąc na emeryturze pomagała w wychowywaniu młodego pokolenia, często spotykała się ze znajomymi i koleżankami z pracy, lubiła prace w ogródku, wspólne rodzinne wyjazdy i rodzinne spotkania. Dawało jej to dużo radości.
Pomimo wieku i problemów ze zdrowiem potrafi do dziś uśmiechać się do drugiego człowieka i okazywać swoją wdzięczność za odwiedziny i opiekę ze strony rodziny i znajomych."